W ramach cyklu „Ludzie z Pasją” przedstawiamy Państwu historię przyjaciół, których łączy rowerowa pasja i setki przejechanych kilometrów. Szymon, Grzegorz, Bartosz i Miłosz  na rowerach, pokonują nie tylko bardzo długie trasy, ale także własne ograniczenia. Przełamując codzienną rutynę, czerpią radość z odkrywania nowych miejsc na swoich jednośladach. Szymon Kurek opowiedział nam o ostatniej z wypraw w jaką się udali.

Rowerowy team, czyli Szymon Kurek, Grzegorz Hercyk, Bartosz Kiedrowski i Miłosz Tomaszewski we wrześniu pokonał trasę z Bogatyni do Karnic. W ciągu 4 dni mieszkańcy naszej gminy przejechali na rowerach łącznie 665 km przez niespełna 29 godzin.
„Pomysł na tę trasę powstał w ubiegłym roku, zaraz po przejechaniu trasy rowerowej R10 (Świnoujście-Hel). Pod względem treningu nie przygotowywaliśmy się do niej jakoś specjalnie. Rower jest moją pasją i pokonuję na nim nawet 70 km dziennie. Bartosz na przykład przed tym wyzwaniem objechał Zalew Szczeciński w jeden dzień i również spędza dość dużo czasu na rowerze. Natomiast Grzegorz i Miłosz zdecydowanie więcej czasu poświęcają na bieganie (w dzień wyjazdu obaj wzięli udział w 45. PKO Półmaratonie Szczecińskim). Nie przeszkadza im to jednak, żeby od czasu do czasu wsiąść na rower. W dniu wyjazdu byliśmy pewni, że wszystko mamy dopięte na ostatni guzik, jednak auto którym mieliśmy przetransportować rowery uległo awarii. Tu z pomocą przyszli nam mieszkańcy Cerkwicy- Tomasz Lal oraz Wojciech Stosio, którym jesteśmy bardzo wdzięczni. To dzięki nim dotarliśmy do Bogatyni. Na miejscu byliśmy chwilę po godzinie 23:00, a już następnego dnia wyruszyliśmy w drogę”- mówił dla karnickie.info Szymon Kurek.

Trasa była bardzo malownicza, gdyż wiodła wzdłuż Nysy oraz Odry. Z Bogatyni cykliści udali się na trójstyk granic (Polska, Czechy, Niemcy) i stamtąd przez Świnoujście wyruszyli do Karnic. W zaledwie cztery dni przejechali właściwie całą zachodnią granicę. W sprawnym przemierzaniu kolejnych kilometrów pomogło im dobre zaplanowanie dnia i to właśnie był jeden z najważniejszych elementów udanej podróży.

 „Największym wyzwaniem jest zawsze zacząć, później jak mawiamy „trzeba jechać” niezależnie od tego co się dzieje. Nasze rowerowe wyzwanie trwało od 2 do 5 września. Codziennie około godziny 8:00 staraliśmy się zjeść lekkie śniadanie, po którym następowało przygotowanie rowerów do podróży (mocowanie toreb z ubraniami, narzędziami, częściami zamiennymi w razie awarii, czyszczenie napędu oraz smarowanie). Każdego ranka staraliśmy się wyznaczyć cel dnia, czyli miejsce, do którego mieliśmy dotrzeć. Przeważnie było ono oddalone o około 150 km. Czasami jednak zdarzało się, że dziennie pokonywaliśmy nawet 200 km. W połowie tego odcinka  zawsze szukaliśmy miejsca na zjedzenie obiadu. Krótszych przerw nie planowaliśmy, zazwyczaj następowały one w momencie, gdy kończyły nam się zapasy wody. Wtedy był czas na szybką regenerację. Każdy z nas zawsze miał pod ręką batonik, lub  inną małą przekąskę i w razie spadku energii sięgał po nią bez konieczności zatrzymywania się. I jak podczas każdej, dłuższej podróży zdarzały się także pewne trudności. Był to na przykład pęknięty łańcuch lub zagubiony telefon, po który musieliśmy cofnąć się o około 2 kilometry. Cała trasa była jednak przyjemna i sprawiła nam mnóstwo radości. Mając pewne doświadczenie z poprzedniej podróży (Świnoujście-Hel), również z wymagającymi odcinkami trasy radziliśmy sobie znacznie lepiej”-powiedział z uśmiechem uczestnik wyprawy.

Podczas całej podróży pogoda była korzystna dla rowerzystów. Głównym przeciwnikiem okazał się jednak wiatr, który wiał w sposób niezbyt sprzyjający. Mimo to nie zdołał on powstrzymać tej rowerowej ekipy przed osiągnięciem celu.

„Kiedy zaczynaliśmy towarzyszyła nam ogromna ekscytacja, ciekawość przed nieznanym. A kiedy już ukończyliśmy jazdę, każdy z nas czuł ogromną dumę i radość, że nam się udało. Już w przyszłym roku planujemy przejechać trasę „Południe-Północ” z Krakowa do Gdańska. Kto wie… może uda się to połączyć z jakimś fajnym celem charytatywnym… Wspomnienia z każdej wspólnej wyprawy są niesamowite i bezcenne. Działamy spontanicznie i nie jesteśmy chyba odpowiednimi osobami, by doradzać w kwestii takich wyjazdów. Wiem jednak jedno- trzeba mieć obok siebie wspaniałych ludzi, gdyż wtedy ból staje się przyjemny. Tak było w moim przypadku”- mówił dla karnickie.info Szymon.

Rowerowe wyzwanie Szymona, Grzegorza, Bartosza i Miłosza liczące 665 km było nie tylko sprawdzianem ich fizycznej wytrzymałości, ale także wyjątkową przygodą, która pozwoliła delektować się pięknem krajobrazów, zacieśnić więzi przyjaźni oraz stworzyć niezatarte wspomnienia na całe życie.

266cae7d-ce94-480d-bfcd-f544f395db1e 18bf3ef5-a28c-4988-a84c-9fff004c5cf1 105a7f3f-8de5-458a-9958-fbc7302eef9a 0e9da028-aeb0-461c-9ba2-cedcc6e96a16 9bbf8d9a-8ba2-40db-b459-7c623a2247b5 e30fb1a6-5c37-4d86-9916-1f954cd987f4 67f7452f-bf2f-4c2b-9902-192709c149f5 c3a49e5a-f01b-4619-8e92-c590609e7108 97326642-4bab-4c74-a4b2-52db9dff06e5 f0f0b405-2560-40d7-b8e8-4675e171d564 fa631f66-500e-4a08-af20-10937a957f2e 22b9ec9c-241f-427e-815a-d753fb6b002b

karnickie.info