W ramach cyklu Ludzie z Pasją przedstawiamy Pawła Staszko. Motocykle są jego wielką miłością i mimo, że pochodzi z małej miejscowości osiągnął już wiele jednocześnie spełniając swoje marzenia.
W tym artykule chcemy opowiedzieć Państwu o wyjątkowej pasji mieszkańca Węgorzyna Pawła Staszko. Czy miłość do motocykli ma się we krwi? Jest to bardzo prawdopodobne, gdyż jak twierdzi bohater tego artykułu miłość do motocykli była w nim od zawsze. Zaczęło się niewinnie od komara podkradanego ojcu, po skuter brata i inne jednoślady. Dziś jako dorosły mężczyzna spełnia swoje motocyklowe marzenia.
„Lubię rywalizować i być najlepszy, nie chodzi tu o chorą ambicję, a sprawdzanie siebie. Wyścigi niosą ze sobą niesamowite emocje, gdy zamykasz szybę kasku, podnosisz obroty silnika, czekając ze wciśniętą klamką sprzęgła, aż zgaśnie czerwone światło, rozpoczynając wyścig. Wiesz, że rywalizujesz z trzydziestką innych, równie dobrych zawodników i każdy z nich ma jeden cel — wygrać. Każdy da z siebie wszystko, żeby to osiągnąć, a zwycięzca może być tylko jeden. To test maszyny, którą zbudowałeś, Twoich mięśni przerzucających motocykl w zakrętach, psychiki, bo nie wiesz, kiedy ktoś zaatakuje, gdy samemu planujesz atak na zawodnika przed Tobą, to szlifuje charakter. Samochód nie ma tego czegoś, nie czuje podniecenia na myśl o jeździe autem, nawet sportowym. Nie wykluczam, że kiedyś się tym zajmę, jednak dzisiaj zostaje przy motocyklach”- mówi Paweł.
Jego pierwszym motocyklem była turystyczna Yamaha xj600 diversion z 1994 roku, czyli całkowite przeciwieństwo sportowych maszyn, na których teraz jeździ. Paweł na torze pierwszy raz pojawił się w 2016 roku. Wtedy od razu poczuł, że to jest to co chce w życiu robić. Jest to jednak bardzo kosztowna dyscyplina i pierwszą barierą, jaka stanęła mu na drodze do spełniania marzeń, były dość duże koszta. “Na samym początku nie byłem w stanie finansować się z tego, co zarabiałem, mimo spania w namiocie w czasie rund i oszczędności nawet na fryzjerze, ciężko było spiąć budżet. Kilka osób pomogło mi wtedy, nadal jednak większość kosztów ponosiłem sam, musiałem rezygnować z niektórych rund, przez co spadałem w tabeli. Najstabilniejszym wsparciem są bracia Rydalscy, którzy dzielą role przyjaciół i niezawodnych mechaników, to oni mają największy wkład w moje sukcesy. Każda z moich wyścigówek wychodziła spod ich ręki, niezależnie od klasy, w jakiej się ścigałem. Zarwali nie jedną noc, odbudowując mój motocykl, który rozbiłem wieczór przed rundą. To nieoceniona pomoc, dlatego większość zdobytych pucharów możecie oglądać w ich serwisie w Gryficach, to mój sposób, żeby powiedzieć „dziękuję”. W 2019 r. założyłem własną firmę, na jej rozwój poświeciłem sezon, stąd przerwa we wpisach na blogu. Dziś utrzymuje się zupełnie ze swoich środków”- mówi motocyklista.
Paweł Staszko wraz z kolegami na lotnisku Makowice zorganizował tor. Tam właśnie spędza wiele godzin na treningach oraz wylewa litry potu. Na grupie facebookowej pn. “wyjazdy na makoring” organizują wyjazdy grupowe. Na motocyklu R1 na słowackim torze SlovakiaRing osiągał prędkości sięgające nawet 300km/h. Natomiast na poznańskim torze w klasie superstock 600 było to 260 km/h. Do tej pory ścigał się zarówno w Pucharach i Mistrzostwach Polski, jak i Pucharach Federacji Europy AlpeAdria regularnie meldując się na podium. W wyścigach pitbike startuje z Olsztyn Racing, z którymi zna się od powstania kategorii minimotocykli. Jak twierdzi ceni sobie niezależność, dlatego też jego motocykl malowaniem wyróżnia się spośród innych maszyn. Uczył się sam, lecz wraz ze startem w wyścigach bardzo pomocni byli doświadczeni zawodnicy z Polski i Europy.
Co uważa za swój największy sukces? “Nie chce wskazywać największych sukcesów, bo uważam, że te dopiero przede mną. Dla wielu największy sukces jest równoznaczny z najwyższym stopniem podium, a to nie idzie w parze z satysfakcją. Można, zgarnąć pierwsze miejsce prowadząc wyścig od startu do mety, lub walczyć na łokcie z najlepszymi zawodnikami, finalnie stając na trzecim stopniu podium, nie czując grama porażki. Najlepiej wspominam te najtrudniejsze wyścigi, to właśnie po nich czuję największą satysfakcję. Nigdy nic nie złamałem, jestem solidnie chroniony przez odpowiedni ubiór, oczywiście zdarzają się siniaki i otarcia. Podczas pierwszej rundy Mistrzostw Polski w Poznaniu, poważnie zniszczyłem motocykl i zdarłem kawał skóry na boku, która odrastała parę tygodni (link do fimu: https://www.youtube.com/watch?v=wTU6EJTaOpg) – przyznaje Paweł. Partnerka twierdzi, że ma skłonność do sportów ekstremalnych, jednak on sam nie myśli o wyścigach w tej kategorii. Oprócz jazdy na jednośladzie lubi także wędkować I chodzić na grzyby, a gdy znajdzie chwilę tylko dla siebie, wtedy rozwiesza w lesie hamak i spędza w nim noc. “Czasami jestem zapraszany przez dystrybutora na dni testowe maszyn Kayo, MRF, YCF gdzie mogę je sprawdzić na zamkniętych obiektach w zamian za opinię. Co sezon sam również zapraszam do współpracy firmy i zainteresowane osoby prywatne. Organizuję szkolenia motocyklowe, na których uczę sportowej jazdy osoby chcące podwyższać swoje umiejętności, poprawiając bezpieczeństwo motocyklistów biorących w nich udział. Moim największym marzeniem jest zdobycie tytułu Mistrza Polski” - mówi dla Karnickie.info Paweł Staszko.
Życzymy Pawłowi zdobycia upragnionego Mistrzostwa i trzymamy kciuki za rozwój jego motocyklowej pasji. Również Ty możesz zostać częścią drużyny Pawła. Zapraszamy na jego profil na facebooku: https://www.facebook.com/StasiuNaTorze oraz instagramie http://instagram.com/stasiunatorze/.
Można wesprzeć Pawła również zlecając prace jego firmie. Zajmuje się on wszelkimi pracami związanymi z wysokością czyli alpinistyką przemysłową. Więcej informacji można uzyskać klikając w link: https://instagram.com/rotechsi?utm_medium=copy_link.
karnickie.info
1 comment
Lilka says:
sty 23, 2022
Wow, pasja Super piękna i strasznie niebezpieczna. Podziwiam bardzo i trzymam kciuki aby się udało zdobyć mistrzostwo. Film z wypadku zapiera dech w piersiach, cieszę się że nic poważnego się nie stało. Pozdrawiam serdecznie i życzę spełnienia marzeń.